Długa droga do celu
Okres przygotowań do startu budowy, był dla nas niezwykle intensywny. Mnóstwo pytań, analiz, trudnych decyzji. Zarówno w obszarze samej budowy i technologii, jak i w strefie kosztorysów i finansów.
Dzięki niezwykle trafionej decyzji, co do wyboru Kierownika Budowy, Pani Małgorzaty, która od lat skupia swoje działania na terenie naszej inwestycji i która nie zajmuje się budowami, których projektów sama nie adaptowała, sprawy z otrzymaniem pozwolenia na budowę, dopięły się szybko i sprawnie.
Wybór firmy budowlanej trwał natomiast bardzo długo. Na początku spotkaliśmy się z 4 ekipami poleconymi przez Panią Kierownik. Do tego, korzystając z dobrodziejstw internetu, wytypowaliśmy kilka dodatkowych firm, polecanych przez innych inwestorów. Nie wiedząc jeszcze, czy chcemy decydować się na generalnego wykonawcę, czy poszczególne ekipy, odbyliśmy sporo spotkań w biurach i na budowach z firmami od instalacji, od okien czy z elektrykami. Sporo jeżdżenia, oglądania i rozwiewania naszych jakże dużych wątpliwości.
Bo wytypowaniu firm, które wydały się nam najbardziej godne zaufania, przyszedł czas na wyceny. Najtrudniejsze w tym wszystkim okazało się porównywanie otrzymanych ofert. Jedne firmy nie chciały wyceniać materiałów, a samą robociznę. Inne bardzo szczegółowo informowały co i jak zostanie wykonane. Do tego od razu trzeba było analizować kwestie związane ze wszystkimi instalacjami, typem tynku, formą ocieplenia, jakością stolarki... Oj, decyzji, a decyzji!
Ostatecznie wybór padł na generalnego wykonawcę. Rodzinną firmę z okolic Wrocławia, która od 3 pokoleń buduje 10 domów rodzinnych rocznie, z inżynierami budownictwa na pokładzie. Co ciekawe, firmę znaleźliśmy przez przypadek oglądając budowy jednej z firm, polecanych przez Kierownik Budowy. Obok oglądanej inwestycji, stał pięknie otynkowany dom, który okazał się "Domem w Jabłonkach" w wersji z mniejszym garażem. Ściągneliśmy dane kontaktowe z tablicy budowlanej i umówiliśmy się na spotkanie.
Od początku firma zrobiła na nas dobre wrażnie. Otrzymaliśmy ankietę dotyczącą naszych wymagań - nadbitka czy podbitka, rynny takie czy śrakie, czy jest prąd i woda czy nie itd. Na spotkaniu wspólnie sobie przez to przeszliśmy, wyjaśniono nam różnice między danymi rozwiązaniami, cierpliwie udzielono odpowiedzi na wszystkie pytania. Od razu obejrzeliśmy też naszą działkę, pod kątem oceny jakości drogi dojazdowej czy poziomu terenu. Wszystkie odpowiedzi, które otrzymaliśmy mieliśmy okazję później weryfikować przy okazji rozmów z innymi firmami i instalatorami. Każda z nich okazała się być w 100% trafiona. Nasze zaufanie rosło.
Oferta, którą otrzymaliśmy zawierała w sobie wszystko - od jakości betonu przy poziomie 0, do sposobu wykończenia kominów. Prąd, woda, niwelacja terenu, odbiory - wszystko w cenie. Pełen stan developerski.
Przeszliśmy jeszcze przez proces doszczegóławiania zakresu umowy, podziału na etapy i płatności. Wszystko super profesjonalnie i w takiej formie, że czuliśmy, że podczas budowy będziemy spać spokojnie.
Ostatnim z wyzwań, było dopięcie spraw kredytu. Mieliśmy wytypowany jeden bank, na którym szczególnie nam zależało (brak prowizji na starcie, dobre oprocentowanie i akceptowalne warunki wcześniejszej spłaty). Do tego zależało nam przede wszystkim na tym, żeby nie mieć kilku transz i bankowych odbiorów co chwilę, a móc ze spokojem realizować inwestycję przy wsparciu w postaci 2 transz. Inne banki, traktowaliśmy jako opcje, gdyby coś w wybranym przez nas poszło nie tak.
W związku z tym, zdecydowaliśmy się na skorzystanie z usług doradcy finansowego. Póki co uznajemy, że było to jedyna błędna decyzja w całym procesie. Wypełnianie wniosków i kosztorysów z doradcą był zwyczajnym koszmarem. Źle wpisane dane (zaczynając od nazwiska), błędy logiczne w kosztorysach, źle policzone procenty udziału danego etapu w całej inwestycji. Wszystkiego trzeba było podwójnie pilnować. Czas płynął, a oferta promocyjna miała swój deadline.
Jedyną dobrą podpowiedzią było wpisanie trochę wyższej wartości działki, niż cena zakupu - bank po wycenie rzeczoznawcy sprawnie uznał wysokość naszego wkładu własnego, na poziomie na którym nam zależało.
Na szczęscie wszystko się dobrze skończyło i załapaliśmy się na ofertę promocyjną w typowanym banku. Umowę kredytową podpisaliśmy pod koniec stycznia i nie pozostało już nic innego, tylko czekać na dobrą pogodę i start budowy!