Przygody ze schnięciem tynków i wilgocią
Prace nad tynkami zostały u nas zakończone 20.10- dom był już wtedy ocieplony w pełni z zewnątrz, ale wciąż nie była wykonana zabudowa i ocieplenie poddasza. Od 26.10 schnięcie w kotłowni było wspomagane osuszaczem.
21.11 uruchomiona została pompa ciepła. Uruchomiony został też wtedy od razu 16-dniowy program wygrzewania jastrychu. Pompa startowała od 25 stopni i codziennie miała podbić temperaturę o 1 stopień.
W domu po 3-4 dniach zrobiło się przyjemnie ciepło ok. 16-17 stopni.
Niestety wilgoć to paskudna sprawa. Po pierwsze pompa po zużyciu niecałych 600 kWh nie może podnieść temperatury wody w podłogówce więcej niż 27 stopni.
Po drugie - tynki schną, ale cała wilgoć wędruje do góry, a tam nie mając gdzie uciec, skrapla się na para-izolacji dachu i spływa z powrotem po skosach.
Dodatkowo dużo ciepła na piętrze ucieka przez niezabudowane poddasze.
Przez to wszystko na ścianach w łazienkach, gdzie mamy niezagładzone tynki (ściany będą w pełni kafelkowane) zaczęła wychodzić pleśń (większa porowatość powierzchni i idealne warunki dla grzyba).
Nasza ekipa wstawiła drugi, dwa razy większy osuszacz - ustawili go nam przy klatce schodowej w salonie, tak aby na górę wędrowało jak najwięcej osuszonego powietrza.
Ekipa uspokaja też, że jak pozbędziemy się wilgoci i jednocześnie zrobi się w domu jeszcze cieplej to grzyb sam zacznie zanikać, a dodatkowo na koniec przetrą ściany i potraktują go jakimś specyfikiem.
Cała sytuacja wzbudziła nasz ogromny niepokój, zwłaszcza, że przed nami jeszcze w tym roku zabudowa poddasza, więc wilgoć musi w pełni zniknąć.
Obecnie, po 4 dniach pracy drugiego osuszacza wygląda to tak.
PARTER
PIĘTRO
PASKUDZTWO W ŁAZIENCE NA PIĘTRZE
WILGOĆ NA SKOSACH
Sprawdzamy stan codziennie i do tego wietrzymy dom otwierając wszystkie okna na 15-20 minut (wymieniamy powietrze w domu nie dopuszczając do zbytniego wychłodzenia).
Na pewno po 4 dniach jest znacznie lepiej, ale przypuszczam, że potrzebujemy co najmniej drugie tyle, żeby pozbyć się całej wilgoci.